Przeskocz do treści

Wielki Post przygotowuje mnie do Paschy – do pamiątki przejścia naszego Pana, Jezusa Chrystusa ze śmierci do życia. Dla mnie żyjącego tu na ziemi, śmierć to grzech, to życie w grzechu. Pamiątka Paschy Jezusa przypomina mi, że jest możliwe, tu na ziemi, moje przejście ze śmierci do życia czyli przemiana, moje kolejne nawrócenie. Oczywiście jeśli będę chciał. To pragnienie życia (chęć wyzbycia się złego sposobu postępowania) uzależnione jest od mojej woli, która na skutek grzechu pierworodnego jest skłonna do zła. Św. Paweł zdawał  sobie z tego sprawę, gdy pisał: Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech. [Rz7,15-17]. Pomocą we właściwym kształtowaniu mojej woli jest wspólnota – Kościół. Będzie mi pomagał poprzez przepowiadanie Słowa Bożego np. w czasie rekolekcji wielkopostnych, poprzez nabożeństwa pasyjne (Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale) a także poprzez sakrament pojednania. Będzie zachęcał mnie do nawracania się, do zmiany grzesznego życia poprzez modlitwę, post i jałmużnę.

Dziś o znaczeniu postu w moim życiu, w życiu każdego wierzącego. Czym jest post?

Ciągle w świadomości funkcjonuje stwierdzenie, że post to powstrzymywanie się od jedzenia. Że jak przychodzi okres postu lub dni postnych wg przykazań kościelnych, to należy się powstrzymywać od spożywania mięsa czyli wykonywać Prawo. Później rozszerzono pojęcie postu na ograniczanie np. spożycia czekolady, alkoholu, papierosów a nawet oglądania telewizji, na umartwianie się. Ale przekonałem się, że te praktyki, mimo ich stosowania bez „czegoś” więcej nie prowadziły mnie do zmiany grzesznego sposobu życia.

Ale Pan Bóg ciągle pierwszy wychodził z inicjatywą, bym przemieniał moje życie. W końcu dał mi rzeczywista wspólnotę – Kościół, gdzie nie raz podczas katechez wielkopostnych słyszałem: Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Ty tego nie uznałeś?... Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie – czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? [Iz 58, 3.5] Słowa te nakłoniły mnie do pewnych przemyśleń.

Zrozumiałem, że post musi być czymś więcej, niż tylko umartwieniem. Musi być czymś, co prowadzi mnie do formowania mojej woli, która wyzwoli mnie ze zniewolenia grzechem i da sposobność do czynienia dobra. Doprowadzi mnie stopniowo do przemiany sposobu życia, do mojego osobistego nawrócenia, do metanoi*). Dzisiaj wiem, że prawdą jest to, co prorok Izajasz mówił o poście: Czyż nie jest raczej postem, który Ja wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić na wolność uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, do domu wprowadzić biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków.[Iz 58, 6-7]

Dziś wiem, że post to nie tylko praktyki zewnętrzne. To moja osobista więź z Jezusem. Post, nawet ten w ciągu roku liturgicznego, jest dla mnie, dla nas chrześcijan czasem pracy wewnętrznej, że obok wyrzeczeń, podjętych postanowień i rozważań tajemnicy krzyża prowadzi do zjednoczenia z Oblubieńcem.

Natomiast Wielki Post to nie jest czas jedynie posępnych, smutnych min, ale niesie on ze sobą ładunek radości duchowej. Chrystus-Oblubieniec, będąc ze mną, prowadzi mnie do pracy nad  moim sercem. Mogę przeżywać z Oblubieńcem czas radości duchowej, która uczy mnie, że może coś zmienić się w moim życiu, że mogę stać się innym, lepszym człowiekiem. I oby tak się stało!

Zbigniew Stachurski

_________

*)  Metanoja - zmiana sposobu myślenia i postępowania

Wielki Post rozpoczynający się Środą Popielcową rozpoczyna 40 dniowe przygotowanie do Paschy – pamiątki przejścia naszego Pana, Jezusa Chrystusa ze śmierci do życia. Kościół będzie mi pomagał w tym przygotowaniu poprzez przepowiadanie Słowa Bożego np. w czasie rekolekcji wielkopostnych, poprzez nabożeństwa pasyjne (Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale) a także poprzez sakrament pojednania. Będzie zachęcał mnie do nawracania się, do zmiany grzesznego życia poprzez modlitwę, post i jałmużnę.

Dziś o znaczeniu modlitwy w moim życiu, w życiu każdego wierzącego. Czym jest modlitwa?

Najprostszą odpowiedzią, jaka mi się nasuwa, to że modlitwa jest rozmową z Bogiem w Trójcy Jedynym. Bóg zawsze pierwszy, w różnych sytuacjach i wydarzeniach, wychodzi pierwszy na spotkanie ze mną, z człowiekiem i zachęca, by z nim dialogować. Przykłady odczytuję w Piśmie Świętym przykładając je do zdarzeń we własnym życiu. Zachęcam do przeczytania fragmentów Ewangelii wg wskazanych odnośników.

Przykład pierwszy. Kobieta przy studni słyszy siedzącego tam Jezusa. On prosi, by dać Mu pić - rozpoczyna rozmowę. Podjęcie szczerego dialogu z Chrystusem skutkuje tym, że kobieta doznaje przemienienia swego serca. Idzie następnie i daje świadectwo o spotkaniu w swoim środowisku, można powiedzieć ewangelizuje środowisko, w którym dotychczas żyła w grzechu. [J 4,1-40]

Innym przykładem dialogu jest sytuacja na morzu, gdy Jezus ukazuje się uczniom, jak idzie po wodzie i zaczyna wołać: „Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się”. Św. Piotr, widząc Go wyskakuje z łodzi i idzie ku Niemu. Udaje się mu kroczyć po falach śmierci, gdy jest wpatrzony w Mistrza. W momencie, kiedy się uląkł zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”. Jezus na skutek wołania uratował Piotra jednocześnie ukazał mu małą wiarę w słowach „Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?” Inni widząc skutki tego dialogu umocnili swoja wiarę w moc prośby (modlitwy) Piotra. Upadli przed Jezusem wyznając „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.[Mt 14,22-33]

Modlitwę można przyrównać także do rozmowy kobiety z niesprawiedliwym sędzią. Ona nachodziła sędziego prosząc „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!”. Przez pewien czas nie chciał, lecz jednak, ponieważ mu się naprzykrzała, wziął ją w obronę – żeby go nie nachodziła bez końca i nie zadręczała. Jezus dając słuchającym ten przykład mówi: „A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie?”. [Łk 18,1-8]

Jezus ukazał także, czym jest modlitwa dając przykład o natrętnym człowieku, który w nocy przychodzi prosić swojego przyjaciela o chleb dla gościa, który przybył niespodzianie do niego. Przyjaciel początkowo odpowiada: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Jednak z powodu jego natręctwa uległ jego prośbie i da mu, ile potrzebuje.[Łk 11,5-8]

A w Ogrodzie Oliwnym, sam Syn Boży, Jezus Chrystus Bóg-Człowiek, przed męką i śmiercią rozmawia ze swoim Ojcem. Jest, tak po ludzku, pełen trwogi. Prosi Ojca, by ominęła Go ta godzina. Lecz ostatecznie wypowiada: Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie. Jest to przykład dla mnie, jak winienem traktować odpowiedź Boga na modlitwę – zawsze zgadzać się z wolą Bożą i powtarzać: Bądź wola Twoja. [Mk 14,32-36]

Rozmowa z Panem Bogiem(Ojcem, Synem Bożym i Duchem Świętym) winna być kontynuowana w każdej sytuacji mojego życia i zawsze, nie tylko w sytuacjach trudnych. Wołać, nawet w myśli, jak ślepiec Bartymeusz: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną grzesznikiem! [Mk 10,46-52].

Poprzez modlitwę utrzymuję łączność z moim Stwórcą. Pamiętam, przed kilku laty, od bpa Andrzeja Siemieniewskiego, we wspólnocie Neokatechumenalnej w Brzegu Dolnym, na etapie wtajemniczenia w modlitwę, otrzymałem „Brewiarz” i dobrowolnie podjąłem zobowiązanie do codziennej modlitwy Kościoła – Jutrzni.  Praktykując modlitwę w tej formie, czuję, że ona pomaga mi na co dzień we wzrastaniu w wierze, w nawracaniu się, i mimo wielu trudnych chwil w moim życiu, w dążeniu do celu jakim jest moje zbawienie.

Wielki Post jest natomiast czasem, gdzie Kościół kolejny raz przypomina mi o znaczeniu modlitwy (a także postu i jałmużny) w okresie bezpośrednio przygotowującym mnie do owocnego przeżycia Triduum Paschalnego, najważniejszych dni świątecznych w roku liturgicznym Kościoła katolickiego.

Zbigniew Stachurski

Na Syjonie dmijcie w róg, zarządźcie święty post, ogłoście uroczyste zgromadzenie. (Jl 2,15)

W Środę Popielcową 17 lutego br. rozpoczęliśmy okres Wielkiego Postu. Jest to czas 40 dniowego, bezpośredniego przygotowania się do największego w roku liturgicznym święta, jakim jest chrześcijańska PASCHA. Pascha, czyli pamiątka przejścia ze śmierci do życia naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Wielki Post, dla mnie chrześcijanina, to czas szczególny. W czytaniu z Księgi Joela przeznaczonego na ten szczególny dzień w roku liturgicznym będę słyszał: Nawróćcie się do Pana, Boga waszego!. Cóż oznacza to wezwanie? Przecież jestem wierzącym. W dzieciństwie otrzymałem sakrament chrztu świętego. Później byłem u „pierwszej spowiedzi i komunii”, przyjąłem sakrament bierzmowania - jestem więc nawróconym, jestem we Wspólnocie ludzi wierzących, jestem w Kościele ale…, czy życie moje  o tym świadczy, czy jestem wierzącym dającym znaki wiary?

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wspólnoty chrześcijańskie (gminy, dzisiaj powiedzielibyśmy parafie) żyły w jedności i potrafiły żyć miłością w wymiarze krzyża. Miłością, która niejednokrotnie bolała. Były to dwa znaki, po których poganie rozpoznawali chrześcijan. Niektórzy z pogan pragnęli żyć tak jak chrześcijanie. Chcieli świadczyć miłość i żyć w jedności z innymi. Zgłaszali się jako kandydaci do wspólnot chrześcijańskich. Pragnęli zostać chrześcijanami. Na początek musieli rozpocząć jednak kilkuletnie przygotowanie – tzw. katechumenat, który kończył się, gdy inni członkowie wspólnoty, w tym biskup, widzieli pozytywną zmianę sposobu ich życia. Wówczas dopuszczano takiego kandydata do sakramentu chrztu św. Sakrament sprawowano raz w roku podczas wigilii paschalnej (podczas liturgii Wielkiej Soboty). Po przejściu okresu zwanego katechumenatem, kandydat do chrztu (katechumen), przyjmował świadomie chrzest św., który gładził wszystkie dotychczasowe jego grzechy. Przeszedł on ze śmierci do nowego życia, powtórnie się narodził. Stał się „nowym stworzeniem”. O powtórnych narodzinach mówił Jezus. Czytam w Ewangelii św. Jana jak On uświadamiał Nikodema. Mówił: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego. I dalej: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego.[J 3,5nn]

Świadomie przeżyty chrzest ukazuje sens przychodzenia do kościoła, uświadamia czym jest Eucharystia. Wyzwala od mechanicznego wypełniania tylko rytów i tradycyjnie wyuczonych gestów podczas liturgii, chociaż są one także potrzebne. Wyzwala od widzenia wiary jako tylko tradycji, folkloru, ale też uzdalnia do czegoś więcej..., do prawdziwego kochania Boga i drugiego człowieka, aż do oddania za niego życia. Bo Dobrą Nowiną jest to, że będąc chrześcijaninem, otrzymałem nowe życie już teraz. Uwierzyłem, że Jezus Chrystus za mnie naprawdę został ukrzyżowany lecz zmartwychwstał i mnie żyjącego naprawdę kocha!!!

Rozpoczynający się Środą Popielcową okres Wielkiego Postu jest czasem mojego nawracania się, jest czasem kontynuacji mojej przemiany, mojego przejścia do życia. Jest czasem mojego przygotowania się do odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych, które, już świadomie wypowiem podczas liturgii Wielkiej Soboty. Tego czasu nie mogę zmarnować. Kościół będzie mi pomagał w moim nawracaniu się, podobnie jak kandydatom do chrześcijaństwa (katechumenom) przed wiekami. Jak? Poprzez przepowiadanie Słowa Bożego np. rekolekcje wielkopostne, poprzez nabożeństwa pasyjne (Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale) a także poprzez sakrament pojednania. Będzie zachęcał mnie poprzez duszpasterzy do jałmużny, postu i modlitwy.

Przede mną, przed nami czas święty, w którym nie jeden raz rozlegnie się wołanie Chrystusa: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Usłyszałem to zdanie na początku Wielkiego Postu przed posypaniem naszych głów popiołem już w Środę Popielcową.

Zbigniew Stachurski